poniedziałek, 2 września 2013

wielkie podsumowanie!

Tegoroczne wakacje to zdecydowanie najszybciej mijające wakacje ze wszystkich jakie dotychczas przeżyłam, ale sa jednymi z tych piękniejszych które o wiele bardziej utkwią w moim serduszku. Ale zaczynając od początku - nie przypuszczałam że ostatni dzień szkoły to ostatni dzień ogólnie, w całym życiu dla Mnie czegokolwiek związanego z tym budynkiem, nauczycielami czy większością ludzi. Ale cieszę się niesamowicie, że mam ten okres już za sobą bo właściwie od pierwszego dnia w pierwszej klasie myślałam tylko o tym jak stamtąd zniknąć i w końcu - udało się, jestem z siebie w 99 % dumna, na prawdę :) Później lipiec który przeleciał dość szybko, za szybko. Właściwie nie działo się nic, ale miałam u boku moich najlepszych ludzi i najwspanialszego chłopaka ever, także nic więcej do szczęscia mi nie jest potrzebne a siedzenie na ogródkach z Anią, Madzią, Kubą i całą resztą, zależnie od dnia stało się moją ulubioną wakacyjną, wieczorną normą i na prawdę niesamowicie mi tego brakuje :* Poza tym wypady do Poruby na basen, najlepsze na świecie gubienie się w Ostrawie samochodem z moją mamą, parkowanie na autostradzie i inne. No i już tradycyjnie pamiętne domówki u Ali.. Ale przechodząc do sedna tych całych wakacji - Morze, nasza osiemnastka, (nie) udany chrzest przynajmniej dla Mnie i masa czasu spędzona z Pawłem. Najbardziej chyba wzruszający moment to myśl że rok temu o tj samej porze siedziałam na plaży z Klimkiem i mówiłam że w życiu nie chcę mieć żadnego facetaa patrząc na to teraz, byłam po prostu śmieszna, teraz mam taakie szczęście przy sobie :* poza tym osiemnastka - wszyscy ludzie których kocham w jednym miejscu, blisko mnie, z uśmiechami na twarzach, wypuszczanie lampionu z dwoma osobami z którymi jeszcze dwa lata wstecz wiązałam taką przyszłość, takie plany, jetem przerażona po prostu tym w jakim tempie wszytsko się zmienia.. No i przede wszystkim po wczorajszym wieczorze - zdecydowanie za mało Kali w tych całych wakacjach, bo nikt nie ma tak uśmiechniętej buźki jak Ona, nikt nie rozumie tak "moich/naszych/jej" żartów i w ogóle, całkiem inna bajka i historia, za mało też Karoliny i Magdy i Oliwki choć mam wrażenie że w ten rok szkolny nadrobimy to z potrojoną siłą, bez kitu. KOCHAM, UWIELBIAM WAS WSZYSTKICH I DZIĘKUJĘ, NAJBARDZIEJ :)

piątek, 30 sierpnia 2013

Kołobrzeg, Dźwirzyno part II i powrót do domu :(

Środa na plusie, spędzona w Kołobrzegu czyli molo, sklepiki nad morzem, telepizza jak i studio tatuażu oraz masa zdjęć z każdej sekundy spędzonej właśnie tam. Ten klimat jednak tak samo jak w zeszłym roku "nie dla Mnie" bo za dużo ludzi, za głośno, zero cieszenia sie z wakacji i odpoczynku - na jeden dzień spoko, ale wyjechać tam na tydzień, nie ma takiej możliwości. Mimo wszystko cieszę się i dziękuję Pawłowi że pomęczył się i obszedł ze Mną wszystko co chciałam, choć tak bardzo nie miał na to ochoty :*

Kolejne dni na wybrzeżu? Dźwirzyno, Tak w olbrzymim skrócie - piękna pogoda, jeszcze więcej uśmiechu, cieszenia się sobą, snucie jakiś nierealnych planów na przyszłość, objadanie się goframi i innymi pysznościami, wypuszczanie lampionu szczęścia z najlepszym życzeniem ever, mam nadzieję że spełni się tak samo jak to zeszłoroczne! Granie na autmatach i "co jak wygram ajfona piątkę lub czwórkę" MÓZGI Z NAS, NIE POWIEM. Tosty w niezliczonych ilościach, ochydny kebab o 23, nasza Pani z ABC, dużo dużo miłości i zero chęci wracania do domu niestety :(


A teraz? Jest 5:24 rano, musiałam czekać całą noc aż Paweł zaśnie żeby nie czepiał się że nawet tu siedzę na laptopie, ale udało się :D Śpi sobie smaczne od kilku dobrych godzin i tym razem ja czuwam, tak jak on w drodze tam. Mimo maleńkich komplikacji dobra ddroga, fajny pijany kolega, granie w karty i rozmowy, rozmowy, rozmowy. Nie chcę za nic wracać do tego koszmru w Rybniku, bez kitu.. Mam ochotę jechać tam spowrotem i być cały czas z moim prywatnym misiem :* Kocham cię i dziękuję za najwspanialsze zakończenie wakacji w życiu :) 

















wtorek, 27 sierpnia 2013

osiemnastkowo !

Osiemnastkową urodzinową imprezę mam na olbrzymi plusik - Ludzie, muzyka, klimat, jedzenie, wszystko. Ale od początku :) W pocie czoła wypracowane wszystko do perfekcji (prawie) ośmioma rękami przez dokładnie 3 dni, w między czasie wyprawa po sukienki do Katowic jak dla Mnie udana z misiami, brakowało mi spotkania w takim właśnie gronie, na prawdę :) Poza tym krojenie arbuzów o 20 z Klimek, załatwianie wszystkiego, koreczki, stanie w korkach, zamartwianie się o czas, o wszystko zresztą a wszystko po to by dokładnie o godzinie 19, sześćdziesiąt ludzi mogło wejść na salę i powiedzieć "łał, dały radę". Jestem stuprocentowo zadowolona z efektów, gdyby jeszcze więcej ludzi zwabić na parkiet, gdyby nie Patoś śpiąca w samochodzie mojej mamy, gdyby nie goście którzy na siłę próbowali mi zjebać w połowie imprezę, gdyby nie jedna spina ( a może dwie ) , uśmiechałabym się całą noc :)) Ale dziękuję wszystim razem i każdemu z osobna za samo pojawienie się tam, za każdy prezent, każde życzenia, każde uderzenie pasem (to od Szurusia i Gorzawa w kuchni również), za każdy uśmiech, każde "dziękuję", za wspaniałą mamę która ogarnęła wszystko tak, że ja nie musiałam mieć niczego na głowie, za spacery po najbliższych uliczkach, za picie "za moje zdrowie" jesteście moimi skarbami, wszyscy którzy tam dla Mnie byli, bez kitu! Uwielbiam was i dziękuję że pojawiliście chociaż na chwilkę, a niektórzy na całą noc :*




























Dźwirzyno z Pawłeem :*

Najlepsza droga nad morze ever! Zaczęło się dość konkretnie, chyba z 4 wagony kiboli, w naszym oczywiście sama policja, patrząca przez dziurki od zasłon co robimy. Pierwsze 3h z wilczurkiem, zdecydowanie na plus choć Paweł był na prawdę nie do wytrzymania :d Gorzej niż małe dziecko, haha. dobra droga, trwająca 15h zamiast 13h, calutka przespana, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak nie przytomna, budznie mnie średnio 30 razy na godzinę i najlepsza pobudka ever za Szczecinem i słowa konduktora "dlaczego państwo nie przesiedli się na wagony do kołobrzegu jeżeli tam jedzecie a teraz siedzicie w pociągu na świnoujście i musicie wysiąść na następnym przystanku bo inaczej nie macie jak się już wrócić" czyli brak słów jeżeli chodzi o organizację czegokolwiek w Polskich kolejach. 2h w Goleniowie - jakieś wsi na końcu Polski gdzie jest tylko żabka i nic poza tym.. I w końcu dotarliśmy!

A teraz nic, tylko opierdalanie się całkowite w dźwirzynie, jedzenie pyszych obiadków, kąpanie się w lodowatej morskiej wodzie, wygrzewanie się na piasku, nowa miłość Pawła, jeżdżenie na skuterzenie myślenie o niczym innym poza sobą wzajemnie, oglądanie bajek i wszystkich "dlaczego ja, trudne sprawy, itd", opalanko, tracenie kasy na automatach, bilard, pożeranie gofrów, cieszenie się życiem - nic dodać, nic ująć, po prostu :)) kocham Cię :*